Antelon, bóg stwórca ze skłonnościami sadystycznymi po stworzeniu swojego świata nie potrafił powstrzymać swoich sadystycznych zachcia-nek. Swoje stworzenia zarówno te wysoce inteligentne, jak i nieposiadające inteligencji, żyjące instynktownie, poddał wyjątkowo okrutnym torturom, zsyłając na nie najpierw wojny i głód, później choroby i zarazy, w końcu tak namieszał swoim stworzeniom w głowach, że te znajdowały przyjemność w wyrządzaniu bólu i okropności innym, a także samym sobie. Antelon przyglądał się z rozkoszą cierpieniom swoich stworzeń, znajdował w tym rozkosz.
***
Ofiara złożona Antelonowi przez Gorian została przyjęta. Bóg sadysta zadowolony z fizycznego i psychicznego bólu, jaki zadał stworzeniom Blukona, czuł się wobec nich zobowiązany. Miał świadomość tego, że wyrwa w psychice ludzi, którzy własnymi rękami wymordowali swoich bliskich, zadając im okropny ból, pozostawi w ich pamięci i psychice głęboką ranę, która nigdy się nie zagoi. Ludzie z takim obciążeniem nie byli mu do niczego potrzebni. Wykorzystanie ich w oblężeniu Derylaka, dla nich samych mogło być czymś w rodzaju odreagowania, dla Antelona stanowiło sposób na pozbycie się skażonego traumatycznym przeżyciem, bezwartościowego już tłumu ludzi. W statkach znajdowało się jeszcze mnóstwo Gorian, którzy nie mieli o niczym pojęcia, a którym grendule indoktrynacyjnie zaszczepili nienawiść do ludzi Zaziantego. Derylak, o czym Antelon wiedział doskonale, nie podda się łatwo. Możliwe, że jego mieszkańcy dysponowali czymś podobnym do Pirissan, co zahamuje inwazję na nieokreślony czas. Tego bóg sadysta nie wiedział, ale co przyznać trzeba był ciekawy w jaki sposób zamek będzie chciał się obronić. Instygator Gorian miał tę przewagę nad obrońcami twierdzy, że nie martwił się o życie swoich ludzi, przeciwnie miał zamiar wszystkich uśmiercić i zastąpić tymi, którzy czekali w kosmosie, buntując się coraz częściej, o czym donosiły mu grendule. Antelon był sadystą, a jako sadysta dobrze wiedział, że ból fizyczny nie jest jedynym bólem, jaki odczuwają ludzie i nie tylko ludzie. Postanowił swoim naznaczonym traumą podwładnym stworzyć pozory świadczące o tym, że ich ofiara nie poszła na marne. Miał zamiar nagrodzić ich zwycięstwem w bitwie z obiema armiami stacjonującymi u stóp zamczyska, otoczonego diamentowymi murami, wypełnionymi kipiącą, gorącą lawą. Kiedyś Germon, bóg ognia marzył o tym, aby w tej lawie utopić obrońców zamku razem z atakującymi go wojskami Gorian. Antelonowi pomysł wykorzystania lawy przypadł do gustu, miał jednak nieco inny pomysł na jej wykorzystanie. Nie mury i nie lawa były teraz celem jego działań. Teraz plan był zupełnie inny. Antelon zgromadził wojska Gorian, przeszkolił je, wyposażył w broń, którą grendule zdobyły latając po Diamlandii i co ważniejsze zmobilizował Gorian do walki. By stworzyć pozory troski rozkazał grendulom, by razem z mieczami przyniosły także tarcze, hełmy i zbroje. Grendule z tego zadania wywiązały się znakomicie. Armia Gorian prezentowała się wyśmienicie, uzbrojona w miecze, kopie, łuki, ubrana w zbroje i co ważniejsze wsparta grendulami, którym Antelon pozwolił włączyć się tym razem do bitwy. Kolosy, dla których co zrozumiałe nie było zbroi ani mieczy Antelon wzmocnił grendulami, których zadaniem było chronić te stworzenia przed jakimś zmyślonym atakiem, który mógłby wyrządzić im krzywdę. Kolosom nie zagrażała wprawdzie żadna ludzka broń, ale bardzo bały się one ognia i utraty wzroku. Antelon rozkazał więc grendulom, by stworzyły dla każdego z nich magiczne ochraniacze wzroku. Grendule i tym razem wykonały polecenie bez zarzutu. Armia Antelona gotowa była na swoje pierwsze starcie. Gotowa i groźna.