Share this post on:
Spotkanie z Arkadiuszem Wolosko w Pyrzycach – 07 października 2019 r.

 Prezentując bohaterów trylogii „Król Myśli” przedstawiam zazwyczaj grafiki wygenerowane przez sztuczną inteligencję, której podaję szczegóły rysopisu postaci. Tym razem jest inaczej. Na powyższym zdjęciu obok mnie siedzi za stołem Pan Arkadiusz Wolosko, mieszkający obecnie w USA, którego korzenie wywodzą się z okolic Pyrzyc. Jak to się stało, że Pan Arkadiusz Wolosko stał się bohaterem trylogii „Król Myśli”? Odpowiedź jest prosta. Otóż swoje książki wydaję w systemie Self Publishing i za każdym razem szukam sponsorów, którzy pomogą mi uzbierać kwotę potrzebną na pokrycie kosztów wydania. W 2019 roku kiedy wydawałem I tom trylogii ogłosiłem ponadto w internecie licytację. Nagrodą za zwycięstwo w tej licytacji było użyczenie swojego imienia i nazwiska dla jednego z bohaterów trylogii. W licytacji wzięło udział wiele osób, a walka była bardzo pasjonująca. Ostatecznie wygrał ją Pan Arkadiusz Wolosko, który przy okazji wizyty w Ojczyźnie spotkał się ze mną.

Poniżej prezentuję scenę z udziałem Arkadiusza Wolosko, która to scena rozgrywa się na Baszcie Sowiej znajdującej się w Pyrzycach. Przy okazji dodam, że dla potrzeb tej sceny zaadoptowałem mało znaną legendę o Baszcie Sowiej – chodzi o strzelanie w naczynia stojące na stołach oblężniczej armii podczas posiłku.

Skarb, andalica zwana Królową Kwiatów dzięki temu, że swoje działania opierała o duchowe moce, nadal krążyła po twierdzy, zapewniając jej pokój. Grendule, które Antelon kiedy jeszcze żył, zostawił w Pirissie, coraz skuteczniej przebijały się przez roztaczaną przez Skarb magię kobiecego piękna, powodując coraz mniejsze zainteresowanie Królową Kwiatów. Nie były jednak w stanie jak dotąd zmusić ani Gorian ani Pirissan do podjęcia dalszych działań zbrojnych. Jedyne zmiany, jakie zaszły w Pirissie, dotyczyły oddziałów zbrojnych atakujących i obrońców. Gorianie otoczyli bowiem miasto, rozbijając obozy także od północnej strony twierdzy. Z Baszty Sowiej widać było wyraźnie ich namioty, ogniska i sprzęty. Pirissani natomiast, szczególnie oddział Sów Arkadiusza Wolosko wznowili ćwiczenia, przy czym kładziono nacisk raczej na sprawność fizyczną i kondycję niż na umiejętności bojowe. Gorianie zaczęli się lubować w coraz częstszych biesiadach. W ich większych skupiskach pojawiały się coraz częściej suto zastawiane stoły i co trzeba przyznać nawet Dargschort byłby zgorszony, gdyby oglądał akty porubstwa organizowane przez Gorian w coraz to liczniejszych grupach.
— Zemsta, przynieś mi łuk i kilka strzał.
— Tak jest, Wasza Wysokość — odpowiedział żołnierz, który razem z królem Biksbitu stał na szczycie Baszty Sowiej. Zemsta był jedyną poza Arkadiuszem Wolosko osobą, na którą nie działał czar roztaczany przez Królową Kwiatów. Mężczyzna nie zapomniał krzywdy, jaką wyrządzili mu Gorianie i aż go świerzbiło, by ponownie rozwalać ich czaszki swoim młotem. Usłyszawszy polecenie króla, ucieszył się w nadziei, że kończy się zawieszenie broni. Zemsta pomylił się jednak sądząc, że Arkadiusz Wolosko miał zamiar strzelać z łuku do Gorian. Żołnierz zbiegł szybko po drewnianych schodach, a następnie prawie nie dotykając szczebli drabiny, zsunął się w dół z wysokości, wsparty jedynie o drewnianą poręcz. Biegiem, choć nie było daleko, dostał się do zbrojowni i zabrał z niej największy, najcięższy łuk. Broń była rozpięta, co ułatwiało jej transport. W kącie stał kołczan ze strzałami, Zemsta chwycił go i założył sobie na plecy przy pomocy specjalnych skórzanych szelek. Podróż na szczyt wieży trwała nieco dłużej, tym razem siła przyciągania Planety nie była po stronie mężczyzny. Mimo to Zemsta drogę powrotną pokonał w wyjątkowo krótkim czasie. Chęć zadawania śmierci Gorianom wsparta entuzjazmem, pomogła mu we wspinaczce. Razem z królem napięli łuk. Arkadiusz Wolosko wziął strzałę i naprężył cięciwę. Zemsta przyglądał mu się z zapartym tchem, rzucając co chwilę okiem na biesiadujących przy stole Gorian. Król wypuścił strzałę, która wzbiła się w powietrze, przez jakiś czas unosiła się do góry i nagle spadła na Gorian. Wbiła się w stół roztrzaskując gliniany talerz jednego z biesiadników.
— Psssssss — syknął z zawodem Zemsta. Król tymczasem wychylił się zza ceglanego zębu krenelaża i pomachał przyjaźnie do wystraszonych Gorian. Ci niechętnie pomachali, ale ponieważ mieli już trochę w czubach, posprzątali odłamki talerza ze stołu, przynieśli nowy i zasiedli ponownie do posiłku. Arkadiusz Wolosko załadował kolejną strzałę i ponownie, jak za pierwszym razem długo celował, biorąc poprawkę na lekki wiatr, wiejący z zachodu. Kiedy wypuścił strzałę Zemsta z nadzieją, że tym razem nie będzie pudła, obserwował jej lot. Strzała podobnie jak pierwsza roztrzaskała talerz, tym razem innemu Gorianinowi. Król ponownie pomachał do Gorian, głośno się śmiejąc. Gorianie zrozumieli na czym polega zabawa i postawili na stole dużo mniejsze naczynie. Zemsta wyraźnie nie krył swojego rozczarowania.
— Uspokój się — powiedział spokojnie król. — Niebawem będziesz miał okazję odegrać się za swoją krzywdę. Obiecuję ci to.
— Trzymam cię za słowo, Wasza Wysokość.
— Dotrzymam go, a tymczasem udawajmy, że nic się nie dzieje. Podaj mi strzałę.
Gliniany pucharek muśnięty strzałą zakołysał się na stole, ale nie przewrócił się. Gorianie podskoczyli do góry tryumfalnie podnosząc ręce do góry i wznosząc radosne okrzyki. Arkadiusz Wolosko machając do nich zasugerował, by się odsunęli. Kiedy to zrobili, król wypuścił kolejną strzałę. Tym razem pucharek trafiony precyzyjnie w sam środek, roztrzaskał się w drobny pył. Gorianie położyli na stole małą drewnianą łyżeczkę. W tym momencie dało się słyszeć dolatujący z wysokości chmur krzyk orłów. Król Biksbitu spojrzał w górę, w jego ślady poszedł też Zemsta.
— Nareszcie — wyszeptał dowódca wojsk Heliodoru.
— Nic nie widzę. O co chodzi? — zapytał zdziwiony Zemsta.
— Zaraz zobaczysz. Chodź ze mną — król zaczął schodzić w dół.
— A łuk?
— Zostaw go.
Nim obaj zeszli na dół i wyszli ze środka okrągłej, ceglanej wieży zwanej Basztą Sowią, krzyk orłów przybrał na sile. Niektórzy, mający lepszy wzrok dostrzegli na niebie, trzy powiększające swe rozmiary, kołujące punkciki. Po chwili widoczne były na tle chmur sylwetki ptaków, które z każdą chwilą powiększały swoje rozmiary powodując, że wielu obserwatorów ze zdziwieniem przecierało oczy. Coraz więcej Pirissan dostrzegało szczegóły w budowie nadlatujących stworzeń, które wyraźnie świadczyły o tym, że to nie są ptaki. Ktoś przez przypadek przyglądając się nadlatującym zwierzętom, zawiesił swój wzrok na łopoczącej dumnie na wietrze fladze z herbem Pirissy, na której sylwetka lwa ze skrzydłami i głową orła wyglądała dokładnie tak, jak trzy krążące coraz niżej, krzyczące coraz głośniej potężne stwory.
— To gryfy! — krzyknął ktoś z rosnącego w oczach tłumu. Skarb się uśmiechnęła do siebie, jej niecodzienna peregrynacja dobiegała końca. Królowa Kwiatów długo jeszcze będzie wspominana w Pirissie.
— To one istnieją? — zapytał ktoś w odpowiedzi.
— Jak widać istnieją — stwierdził ten, który się oburzył, kiedy kolosy zrobiły wyrwę w murze naprzeciw okna jego pracowni i pobiegł w stronę ruin Bramy Zegarowej. Gryfy krążyły nad twierdzą krzycząc głośno, ludzie podziwiali ich umięśnione torsy i długie na szerokość fosy skrzydła. Największe wrażenie sprawiały ich orle dzioby, które zważywszy na wielkość tych stworów mogłyby schować w sobie ze dwa rumaki. Na dwóch gryfach siedzieli ludzie. Nietrudno było dostrzec, że jednym z nich jest kobieta, a drugim mężczyzna. Gryf niosący na swoim grzbiecie kobietę, leciał pierwszy, za nim szybował gryf z mężczyzną. Trzeci gryf, którego nie dosiadał nikt leciał na końcu, dokładnie rozglądając się na boki. Gorianki, które chodziły ze Skarb po Pirissie uciekły za mury twierdzy. To samo zrobili ich mężczyźni, którzy wykorzystując sielankową atmosferę, weszli do środka, by wymienić towary.
— Kto to? — padało z wielu ust pytanie, na które odpowiedź znali tylko lord Pirissy i Arkadiusz Wolosko.

Kup trylogię „Król Myśli” https://marfish.pl/sklep/ >>>

Zobacz, co czytelnicy napisali o trylogii „Król Myśli” >>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *