Choć Myszy i ludzie Johna Steinbecka od lat uznawane są za klasykę literatury amerykańskiej, nie każdemu czytelnikowi przypadną do gustu. Książka, mimo niewielkiej objętości, bywa nużąca, a jej fabuła wydaje się zbyt przewidywalna i zbyt mocno podporządkowana tezie autora. Niektórzy mogą odnieść wrażenie, że emocjonalne chwyty – jak tragiczna końcówka czy postać upośledzonego Lenniego – są zbyt oczywiste, wręcz nachalne.
Problemem może być także język – prosty i oszczędny do granic suchości, co o ile może uchodzić za stylistyczną cnotę, tu odbiera opowieści głębię. Postaci drugoplanowe zarysowane są szkicowo, niemal symbolicznie, przez co trudno się z nimi zżyć lub ich losy uznać za poruszające. Również główny wątek przyjaźni George’a i Lenniego, zamiast wzruszać, może pozostawić uczucie znużenia z powodu swojej przewidywalności.
Steinbeck miał niewątpliwie ważny temat: marginalizację, samotność, społeczne wykluczenie. Ale sposób jego ujęcia – z tezą niemal wykutą w kamieniu i emocjonalnym szantażem – nie każdemu przypadnie do gustu. Książka, mimo wysokiej pozycji w kanonie, może rozczarować tych, którzy oczekują bardziej zniuansowanej literatury i mniej topornych środków wyrazu.