Zazianty, bóg stwórca, który zmuszony został opuścić planetę, by ratować swoje stworzenia, stworzył cztery potężne duchy – Strażników Planety, którzy mieli troszczyć się o jego dzieło stwórcze: Odolana, Czabora, Gnierata i Mezamira. Były to potężne i inteligentne duchy, przystosowane do walki zarówno w świecie materialnym jak też niematerialnym. Ich znamienną cechą była wyniosłość i przekonanie, że nikt im nie dorównuje w żadnej dziedzinie. Pisząc trylogię „Król Myśli” nie opiasłem ich wyglądu. Grafika jest przypadkowa, ale jako autor mogę ją wstępnie zaakceptować.
Scena z udziałem Strażników Planety.
Tego nikt się nie spodziewał. Zapanowała cisza. Wszyscy patrzyli na nią z nieukrywanym zdziwieniem. Wnikliwy obserwator, jakim był Derdus Kredus, zauważył nieznaczny grymas uśmiechu na ustach księcia Brendala, który to uśmiech zniknął tak szybko, jak się pojawił. Książę dalej bawił się figurkami. Królowa usiadła na tronie. Ośmielony zachętą do działania mędrzec Saoi wyszedł na środek, skłonił się królowej.
— Wasza Wysokość, czy zechcesz wysłuchać mojej rady?
— Nie teraz — powstrzymała go sucho. — Później. — Saoi wrócił pokornie na swoje miejsce. — Teraz wy posłuchajcie. — Królowa usiadła wygodnie na tronie. — Mam wielką prośbę do Strażników Planety.
— Słuchamy cię, królowo — w powietrzu zabrzmiał głos Strażnika.
— Właściwie kilka próśb. Po pierwsze, czy moglibyście stać się dla nas widoczni, tak jak tam w Szmaragdowej komnacie?
— Twoja prośba jest dla nas zrozumiała. Spełnimy ją.
Strażnicy objawili się ludziom.
— Czy moglibyście się nam przedstawić? — królowa nie miała jeszcze tyle odwagi, aby podobnie jak jej mąż traktować Strażników z góry i rozkazywać im. Dlatego mówiła do nich z szacunkiem, co podobało się tym wyniosłym stworzeniom. Wiedziała o tym.
— Nie ma potrzeby królowo, aby ludzie poznawali nasze imiona.
— Dla mnie będzie to ułatwieniem — królowa nie mogła znaleźć bardziej przekonującego argumentu.
— Jesteśmy na twoje rozkazy królowo Bibiano, ale wolimy pozostać anonimowi.
Niezręczną ciszę przerwał nieoczekiwanie młody książę.
— To jest Odolan — książę wskazał ręką Strażnika rozmawiającego z królową. — Ten drugi to Czabor, dalej stoi Gnierat, a na końcu Mezamir. Poruszenie, szepty, zdziwienie, to wszystko przeleciało przez Salę Tronową i głowy zebranych, na końcu pojawił się gniew Strażników.
— Co za bezczelność! — krzyknął ten, którego książę nazwał Odolanem. To nie są nasze imiona, mości książę! Poza tym, kto udzielił ci głosu, mości książę? Królowo, książę powinien zostać przykładnie ukarany.
Królowa nie zdążyła zabrać głosu, Brendal wyprzedził ją.
— Na szczęście, to nie wy decydujecie o tym i nie kary się spodziewam, lecz nagrody — książę mówił spokojnie, bez strachu i respektu. Mędrcy Derylaka pobledli, magicy Terrandii kiwali głowami i szeptali coś do siebie, lord Margon wytrzeszczył oczy i otworzył usta, co sprawiło, że wyglądał śmiesznie, Bird Tuchew położył rękę na rękojeści miecza, a kiedy uświadomił sobie, że to nie ma sensu podbiegł do tronu i zasłonił księcia swym ciałem, Derdus Kredus przechylił głowę w prawo i przyglądał się z nieukrywanym zaciekawieniem.
— O czym mówisz, książę? — królowa nie kryła zdziwienia.
— O tym, że Strażnicy nie mieli imion. Nadałem im je. Odolan — książę ponownie wskazywał po kolei palcem na Strażników — Czabor, Gnierat, Mezamir.
Jeśli ktoś chciał o czymś powiedzieć, jeśli ktoś chciał wykonać jakiś gest, spojrzeć gdzieś w bok albo nawet o czymś pomyśleć, nie zrobił tego. Wszyscy stali jak wryci. Gdyby na sali była Rudchorta powiedziałaby: „Pieprzony Kastel Jewaunt”. Nieoczekiwanie Odolan podszedł do tronu księcia. Odsunął z powagą jego dziadka, schylił się i uklęknął przed Brendalem Jewauntem. Królowa widząc to, podskoczyła i wstała z tronu.
— Co tu się dzieje? — spytała chowając twarz w dłoniach. Odolan wstał z klęczek.
— Wyjaśniła się kolejna zagadka przepowiedni o Dziecku Przepowiedni.
— Ale, to przecież ja…
— Masz rację, pani — Odolan spojrzał na nią. Dzieckiem Przepowiedni jesteś ty, królowo. W tej materii nic się nie zmieniło. My, Strażnicy Planety wiemy… Podkreślam to, że my Strażnicy wiemy, że przepowiednia o Dziecku ma wiele wątków.
— Wszyscy to wiedzą, nie tylko wy — wtrącił lord Margon. — Rudchorta mówiła o tym bardzo często.
To, co ludzie wiedzą o Dziecku Przepowiedni, jest niekompletne — kontynuował Odolan. — Jest część przepowiedni nieznana nikomu oprócz nas. Mowa w niej o „Owocu”, jaki Dziecko Przepowiedni wyda. Ten Owoc siedzi teraz na tronie Króla Myśli. Pozostali Strażnicy podeszli do Brendala i oddali mu hołd. Kiedy to samo chciała zrobić jego matka, Brendal zaprotestował.