Kastel Jewaunt, tytułowy Król Myśli, kiedy na skutek ataku złego boga Greaghalla utracił swoje królestwo Plenhedrykę, nie mógł w tamtym czasie uczcić pamięci pomordowanych przez okrutnego boga mieszkańców Spinlibru.
Do swojego królestwa Kastel Jewaunt wrócił dopiero po wielu latach. O tysiącach zamordowanych przez Greaghalla, król nie zapomniał. O zorganizowanie pochówku swoich zmarłych poprosił mądrą królową Terrandii Arminę.
Poniżej fragment II tomu trylogii „Król Myśli”.
— Królowo — Kastel Jewaunt chwycił za rękę Arminę. — W wielu miejscach na Planecie zmarłych oddaje się ogniu, paląc ich ciała. My tutaj na Plenhedryce nie mamy tyle drewna, by palić swoich zmarłych. Z naszego punktu widzenia byłoby to marnotrawstwem. — Armina dołączyła drugą dłoń do uścisku Kastela Jewaunta, przyciskając jego rękę do swojej piersi. Tylko ona widziała, że kiedy król Plenhedryki mówił o zmarłych, jego oczy się zaszkliły. — Tu, na Plenhedryce ciała naszych zmarłych zanosimy do nieczynnych kopalń soli, albo zakopujemy je głęboko pod ziemię, tak by dzikie zwierzęta nie mogły ich odkopać. W miejscu pochówku usypujemy taką małą górkę i kładziemy na niej kamień nagrobny z wyrytym imieniem i nazwiskiem zmarłego. — Armina była podobnie jak wszyscy
do głębi poruszona słowami króla. Na Terrandii — królestwie, z którego pochodziła, zmarłych również palono ale zwyczaj zakopywania ich pod ziemię, był tam również praktykowany, szczególnie w bogatszych rodzinach rodu Szmaragdu. Królowie Terrandii chowani byli w podziemiach zamku Twierdzy Południa.
— Nie znałam nazwisk twoich ludzi, nie będę wiedziała, jaki napis wyryć na kamieniu.
— Tu, w Sali Tronowej leżą ciała elity Spinlibru. Wszczepię w twój umysł pani wiedzę o tym, który szkielet do kogo należał. Pamiętam dokładnie kto tu wtedy był i gdzie upadł, pamiętam w co był ubrany. Odzież na tych szkieletach, mimo iż upłynęło już wiele lat, nadal da się rozpoznać. Tych ludzi, których zidentyfikujesz pochowaj w osobnych mogiłach, kładąc na nich kamień nagrobny. Ludzi z dziedzińca, których rozszarpały grendule i dzikie zwierzęta, pochowaj pod wspólnym kopcem i postaw kamień z informacją o tym, że ich śmierć została pomszczona.
— Zrobię, jak sobie życzysz.
— A nie lepiej każdego pochować w osobnej mogile, kładąc każdemu jego własny kamień? — do uszu zebranych i wzruszonych prośbą Króla Myśli, dobiegł głos Terradorna Abiasty Woloterda Bra.
— Kości ludzi leżące na dziedzińcu są pomieszane, Terradornie. Nawet ja, który byłem ich królem nie znałem ich wszystkich z imienia i nazwiska. Pochowanie ich w osobnych mogiłach jest niewykonalne. Dziś nie jesteśmy w stanie ich zidentyfikować.
— Wy nie, ale ja tak — Terradorn Abjasta Woloterd Bra wypowiedział te słowa z dumą i jednocześnie powagą należną sprawie, w której zabrał głos. — Jestem Władcą Wiedzy, znam imiona i nazwiska zamordowanych, potrafię też rozpoznać do kogo należała choćby najmniejsza kosteczka, leżąca na dziedzińcu.