Share this post on:

Opis prymitywnego ciała, w jakie wniknął nieświadomy swojej tożsamości potężny absolut.

Wygląd jego ciała idealnie pasował do imienia, jakie mu nadano. Skórę miał bladą, pergaminową, gdzieniegdzie spaloną. Tułów jego miał kształt walca, od którego odchodziły kończyny i szyja. Ildonka przypomniała sobie lepione z gliny w dzieciństwie ludziki, były podobne do Mizeraka. Jego głowa nie przypominała ani figurek, ani ludzi. Miała kształt stożka, zwężającego się na dole. Oczy osadzone były po dwóch stronach głowy, podobnie jak u ryb i ptaków. Mizerak zamiast uszu i nosa miał tylko otwory. Jedynie jego usta były podobne do ludzkich, co było potwierdzeniem zapisów w Księdze Stworów, że Mizerak potrafił mówić. Ildonka dotknęła go, był zimny jak lód, sztywny, martwy.

Scena z udziałem Mizeraka tajemniczego bohatera trylogii (kopia tekstu).

Wrociła prowadząc wilczycę. Wit przeraził się na ten widok, ale nie było w nim jakiejś szczególnej niezgody na to, co widzi. Zrozumiał, że dziewczyna w dalekiej krainie, zaprzyjaźniła się ze zwierzętami, zżyła się z nimi.
— Psy śpią jak zabite, nie miałam serca ich budzić. Asta podniosła się na nogi, kiedy tylko wyszłam z domu.
— Odnoszę wrażenie, że jesteś pod jej opieką dziecko.
— To prawda, wujciu. Mam jeszcze jednego opiekuna, którego ty nie widzisz.
— Mówisz o tym stworzeniu, po które poszłaś? Zaraz, zaraz jak on się nazywa…?
— Mizerak.
— O właśnie.
— Tak mówię o Mizeraku. Wyobraź sobie, że chciał mnie zabić.
— Jak to?
— Bęcwał zwyczajny był! — wypowiadała te słowa z przekąsem, wiedząc, że Mizerak jest w pobliżu. — Niczego nie rozumiał! Jak tylko zaczął się ogrzewać w igloo, wpadł w panikę. Wygadywał jakieś bzdury kompletne. Twierdził, że nie może żyć w swoim ciele, bo ono się pali. Chciał mnie zabić i wejść we mnie, a mnie wyrzucić na zewnątrz. Zachowywał się bardzo
samolubnie! W ogóle nie myślał o mnie, tylko o sobie! — mówiąc to spoglądała dokoła, uśmiechając się złośliwie, ale przyjaźnie jednocześnie.
— Czy on tu jest?
— Oczywiście, że jest. Kiedy zabiłam jego prymitywne ciało, przypomniał sobie, że jest duchem i może żyć poza ciałem. Zazianty zamrażając go, nie chciał tracić stworzonego ciała. Mnie na tym nie zależało.
— Jak go zabiłaś?
— Wystawiłam go na Słońce. Ha, ha, ha. Spalił się. Hi hi. Szkoda, że tego nie widziałeś wujciu. Mówię ci, to było zabawne. Gość się pali, ale nie czuje bolu. Nie czuje, rozumiesz? Bo jest duchem i jego to nie dotyczy! Zazianty musiał w nim zaszczepić przekonanie, że żyć może tylko w ciele. Ja tak przynajmniej to rozumiem. Mizerak był o tym święcie przekonany, że tak właśnie jest. Gdybym mu uwierzyła musiałabym się poświęcić i pozwolić się zabić.
Por nie mógł wyjść z podziwu, jakim darzył Ildonkę.
— Skąd ty miałaś wiedzę o tym wszystkim?
— Z Księgi Stworzeń. W Królewskim Porcie była kiedyś największa na Planecie biblioteka. Orlo, bibliotekarz przynosił Arionowi i mnie księgi, które jak twierdził musieliśmy poznać.
— Jak widać się nie mylił.
— On się nigdy nie mylił. Wcale się nie zdziwię, jeśli wkrótce go spotkam, podążającego śladem Miecza Bursztynu.
— Żyłem tu w nieświadomości tego wszystkiego. Żyłem miłością do kobiety, która była wielką królową, a nawet o tym nie wiedziała. Dziwne to wszystko. Dziwne i ciekawe jednocześnie. Ildonko, czy ja mogę zobaczyć Mizeraka? Chciałbym go poznać.
— Mizerak potrafi się materializować, ale mu tego zabroniłam. On był w ciele, które było niedoskonałe i to nie tylko dlatego, że się paliło, ale też dla tego, że z wyglądu było prymitywne. Przypominał bardziej pajacyka z gliny, ulepionego rękami dziecka, niż człowieka. Kazałam mu przyjrzeć się ludziom i na podstawie ich budowy stworzyć własną postać. Myślę,
że teraz przygląda się tobie. Nie boj się, on wie, że nie powinien się do nikogo upodabniać. Ma tylko wzorować się na ludziach. Jaki sobie wybierze wygląd, to jest jego wybór i jego sprawa. Jutro przejdziemy się po Tronie Północy. Jeśli jest tam dużo ludzi, to będzie miał mnóstwo wzorców.
— Nie śpieszy mi się. Mogę go poznać jutro.
— Mizeraku, czy mógłbyś dać wujciowi znać, że jesteś wśród nas?
— Nie potrzeba Ildonko, ja ci wierzę. Wiem, że nie jesteś zwykłą dziewczyną. Nie musisz mi udowadniać, że mówisz prawdę.
— Por ma rację, księżniczko — rozległ się niespodziewanie głos Mizeraka. Psiarczyk nie mógł uwierzyć, w to co usłyszał.
— Księżniczko? Nie mówiłaś mi, że jesteś księżniczką, Ildonko — psiarczyk wydawał się zakłopotany.
— Nie pytałeś, wujciu.

Kup trylogię „Król Myśli” https://marfish.pl/sklep/ >>>

Zobacz, co czytelnicy napisali o trylogii „Król Mysli” >>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *