Share this post on:

Krótki opis Armii Cienia.

Armia Cienia dowodzona przez Derdusa Kredusa liczyła sobie tysiąc żołnierzy jazdy. Podzieleni byli na pięć chorągwi, którymi dowodziło pięciu chorążych: Amon Lakrimoza, Genius Gerderedus, Smart Terterezus, Slajd Novarteus i Benk Haderes. Chorągwie były równe, każda z nich podzielona była dodatkowo na dwie drużyny, którymi dowodzili drużynowi. Najważniejszymi osobami podczas bitwy byli dziesiątkowi, zwani od roli jaką pełnili, ustawiaczami. Od nich zależało, jak ustawione do boju będzie całe wojsko. Taktyka tego wojska polegała w głównej mierze na stworzeniu jak najszerszego skrzydła, lub skrzydeł w zależności od potrzeb. Skrzydło składało się z pierwszej, drugiej, trzeciej i tak dalej linii. Na czele zawsze jechali ustawiacze, rozciągając poszczególne pióra, czyli rzędy żołnierzy możliwie najszerzej, tak aby atakująca jazda, mogła się wbić w linię wroga na jak największej długości frontu. Dzięki tej taktyce świetnie wyszkoleni żołnierze Cienia zadawali skuteczne ciosy każdemu wrogowi. Dziesiątkowy, wpadając impetem we wroga, rozbijał jego szeregi i tworzył lukę, w którą wciskał się jeździec drugiej i kolejnej linii. Bitwa nie odbywała się więc, tak jak zwyczajowo na Planecie wzdłuż zetkniętych ze sobą na jednej linii przeciwnych wojsk, ale na sporym obszarze, czyli także na tyłach wroga, gdzie zmiennicy nie zawsze byli w pełni gotowi, przynajmniej mentalnie do walki, oczekując aż ci przed nimi pójdą naprzód albo zginą. Taktyka ta przynosiła od jakiegoś czasu tak dobre rezultaty, że Derdus Kredus wychodził z bitew zwycięsko i coraz częściej bez strat własnych. Ważny był element zaskoczenia i szybkość, z jaką rycerze Cienia wdzierali się w szeregi wroga. Nawet kilkakrotnie liczniejsze wojska nie były w stanie skutecznie stawić oporu doskonale wyszkolonej jeździe Derdusa Kredusa.

Scena z udziałem Rudchorty i Armii Cienia

Rudchorta, nie zwracając na siebie uwagi, rozejrzała się dookoła. To, co ujrzała wprawiło ją w przerażenie.
— Tylko was teraz tutaj brakuje! — krzyknęła i wypuściła strzałę z łuku. Strzała trafiła wędrowca i odbiła się od niego.
— Ostatnio nas pokonałaś, Ruda Kito. Tym razem na to nie pozwolimy — odparł wędrowiec. W tym momencie oczom obu kobiet ukazała się cała armia, potężne wojsko, stojące za wędrowcem. Ten, mający do tej pory postać zwykłego człowieka, wrócił do swojego naturalnego wyglądu — mocno zbudowanego mężczyzny o skórze czarnej jak smoła, ubranego w strój uszyty z materiału niepochodzącego z Planety. Strój, o czym wiedziała Rudchorta, był pancerzem przez który żadna ludzka broń nie była w stanie się przebić. Na głowie miał metalowy hełm, który lśnił w promieniach Słońca. Armia, na czele której stał, odziana była w podobne stroje z wojskowymi insygniami i oznaczeniami. Z szyi każdego zwisała na łańcuchach metalowa owalna blaszka z wyrytym imieniem, nazwiskiem i stopniem wojskowym. Nieśmiertelnik. Armia wyglądała imponująco. Bibiana zrobiła zdziwioną minę słysząc, że jej towarzyszka tę armię pokonała. Rudchorta nie wyglądała na mocarną, przeciwnie była drobna i jak dotąd nie dała Bibianie pokazu swojej boskiej mocy.
— Tym razem jest was dużo więcej, śmiecie. Nie mam zamiaru z wami walczyć.
— Tym lepiej, piękna pani.
— Radzę wam jednak, wynoście się stąd, bo gorzko tego pożałujecie.
— Nie po to przybyliśmy, aby odchodzić. Mamy tu coś do zrobienia.
— Ciekawe co? — Zapytała i szukała z całych sił gryfa, który rozpłynął się w powietrzu. Zastanawiała się, co mogło się stać? Dlaczego nagle zniknął? Czyżby nie wyczuł niebezpieczeństwa, jakie groziło jego wybrance? Nie zauważył tego? To niemożliwe! Był Królem Myśli!

Kup trylogię „Król Myśli” https://marfish.pl/sklep/ >>>

Zobacz, co czytelnicy napisali o trylogii „Król Mysli” >>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *